2019-11-25 20:19

Portowcy na szkoleniu antyhazardowym

Zawodnicy najstarszych grup młodzieżowych Pogoni Szczecin oraz Akademii Pogoni wzięli udział w szkoleniu dotyczącym zagrożeń płynących z hazardu. Z młodymi Portowcami spotkał się były dziennikarz sportowy, Szymon Bartnicki. – Nie będę Wam niczego zabraniał. Na swoim przykładzie chcę Wam jednak pokazać, że to nie jest zabawa i może prowadzić do uzależnienia – mówił zawodnikom Dumy Pomorza.

Szymon Bartnicki przez lata był dziennikarzem Piłki Nożnej oraz portalu Łączy Nas Piłka. Pracował również w biurze prasowym Legii Warszawa, gdzie zajmował się komunikacją związaną z tamtejszą Akademią. W pewnym momencie zniknął jednak z dziennikarskiego świata. Jak się później okazało, przyczyną było uzależnienie od zakładów bukmacherskich. Po zakończeniu leczenia założył bloga Postaw Na Siebie oraz rozpoczął cykl szkoleń, w których na własnym przykładzie przestrzega przed hazardem.

Spotkanie z młodymi zawodnikami Dumy Pomorza rozpoczęło się od przedstawienia definicji hazardu oraz omówienia sygnałów, które mogą wskazywać na uzależnienie. Głównym elementem szkolenia było jednak przedstawienie faz uzależnienia od hazardu, w których Bartnicki odnosił się do własnych doświadczeń i przeżyć. – Miałem szesnaście lat, tyle co część z Was. Zaczynało się całkiem niewinnie, ale z każdym kolejnym kuponem coraz bardziej się w to wciągałem. Po fazie zwycięstw przyszły porażki, pożyczki i rosnące długi – opowiadał.

Uzależnienie od hazardu przyniosło jednak nie tylko finansowe kłopoty. Z każdym kolejnym kuponem coraz bardziej oddalał się bowiem od swojej rodziny i przyjaciół. – Któregoś dnia napisałem do jednego z młodych zawodników Legii, żeby pogratulować mu debiutu w I zespole. W odpowiedzi dostałem tylko: „Mam do Ciebie jedną prośbę. Nie pisz do mnie więcej”. Wiecie czemu tak odpisał? Bo go okłamałem - przez hazard. Rozczarowałem też swoich rodziców, a niewiele brakowało, bym stracił narzeczoną  – mówił Bartnicki.

Ostatecznie prelegentowi piątkowego szkolenia udało się wyjść na prostą i stanąć na nogi. Nie każdy uzależniony podąża jednak tą drogą. – W pewnym momencie są trzy drogi – wejście w inny nałóg, samobójstwo albo zwrócenie się po pomoc. Ja kilkukrotnie byłem bliski odebrania sobie życia. Na szczęście poszedłem tą ostatnią, zdecydowanie najlepszą, drogą – opowiadał. – Mam nadzieję, że mój przykład będzie dla Was dobrą przestrogą. Hazard to nie zabawa, ale forma uzależnienia, która może zniszczyć Wam życie. Tak jak mnie – podsumował.

Reklama

Dalsze korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików COOKIES, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w POLITYCE PRYWATNOŚCI